tak jak idealnej kuli
dopiero niedawno
odkryłem w niej twoje oczy
coraz wolniej
zapadały się
w namiastkę uśmiechu
w tylu przestrzeniach
trudno odnaleźć siebie
pałacami wyczuć zgrubienia
otwarte pory
szorstki głos odbity od ściany
przywołuję ciszę
zbuduję z niej
kolejne
nietrwałe pragnienia