Jak ogłuszające dźwięki perkusji
Rytmicznie uciska trzewia
Puls w skroniach jak uderzenia młotem
Regularne wrzaski podświadomości
Buzują gwałtowne myśli
Ja szakal węszę padliny
Ty półmartwa sarna
Zachłyśnij się ostatnim oddechem
Nerwowo łykasz ślinę
Gra marsz czarnej ciszy
I oczy nie znajdują celu
Uginają się trzęsące kolana
Spocone ręce łapczywie szukają schronienia
Piętno ciemności kłębi się przy podłodze
Wielkie żądło przerażenia
Wbija się w mózg
Powoli rozsadzając czaszkę
Zazdrościsz ludziom
Którzy w inny sposób postrzegają
Nocny spacer do toalety