strzegą minionego czasu
cieniami chylą się nad wodą
płyną ludzkie losy każdy swoją drogą
na górze w ruinach kościoła
echo zamknięte w pacierzu
na ustach cisza jak zardzewiała kłódka
mgła usidliła wieczór na piaszczystym brzegu
ślady w kamieniu białe i czerwone
chłopi prowadzą zmęczone konie
rzeka wirami grzywy skręca
księżyc im srebrem przyozdobił skronie