mgły poranne wtopiły się w przestrzeń
ptaki śpiewem witają pierwsze pąki kwitnące
poszybował liść żółty na wietrze
I wprost upadł pod nogi komuś kto tam przechodził
tamten podniósł ten relikt swawolny
i tak patrzył na niego, dziwnie szorstko i chłodno
i rozejrzał się wokół spokojnie
I przechodził ktoś inny i się w biegu zatrzymał
chciał zagadnąć- znajomy czy kto?
a więc mówi: "pan spojrzy jak to pięknie rozkwita,
aż z radości by chciało się krzyknąć"
A ten liść ukazując rozłożony na dłoni
odpowiedział weseląc się przy tym:
"cały świat obumiera w tej powolnej agonii
a pozorem są tylko rozkwity"
Rozczarował się słuchacz- pewnie wariat- pomyślał,
poszedł dalej bez zbędnych ukłonów
tylko oczy kałużą się zaszkliły jak kryształ
ale one nie wiedzą nic ponoć...
Tylko drzewa i ptaki zasępiły się w mgnieniu
Ludzie biegli zdyszani przed siebie
i mijali się milcząc, po czym znikali w cieniu
-szli do krain o których nikt nie wie
Jeszcze tylko łabędzie w długich szyi objęciach
w romantycznej scenerii parkowego jeziora
sobą oczarowane, tkwiąc w bliskości swej pętach
w dal płynęły nad wszystkim tym ponad...