ziemia zatrzymała się wpół obrotu
w dzień zapadałem w sen
nocami karmiłem z ręki delfiny
chwile przerastały każdy gest
pośród kwiatów szukałem wytchnienia
ruszyły zaniedbane godziny
upierzona dorosłość wyczytana z książek
teraz każdy szept słyszę dwa razy
za każdym razem inaczej
nie zatrzymam już nikogo
poprzez noc gęstą od wspomnień
przelatują błękitne motyle