<br />
znowu w powietrzu uniesienie wiosny <br />
wpełza w nozdrza aromatem z chodników<br />
pachnidłem niechcący stłuczonym z rana<br />
och jaka strata (łzy się zakręciły)<br />
<br />
wstrzymuję oddech inaczej się nie da<br />
przejść przez tę wiosenną barwną polanę<br />
która się smutkiem na twarzach kładzie tych<br />
co to mieli nią pragnienie ugasić<br />
<br />
cudna pora od rana do wieczora<br />
w parku przesiaduje (pod sklepem kuca)<br />
w plastiku (jak kto woli prosto z gwinta)<br />
obrazem przytłacza (zapachem) odrzuca (pustą za siebie)<br />
<br />
leżakowanie gdzie popadnie<br />
<br />
Lubawa,28.04.2007r. <br />
<br />
<br />