Otaczam oddechem, szeptem
Karmię chlebem, nie głodem
Kocham, oddycham, jestem.
Odpływam, odchodzę, a niewidzialna nić
Za nami, na wietrze drga, unosi się
Powracam z dali w dal i dłoniom daję pić
I jesteś ty, i jestem ja.
W alabastrowym uśmiechu, ukwiecona czarem
Przekraczając czystość, od świętości do grzechu
Przelewasz swą jaźń nad moje otchłanie
Rozpalając ogień w mym piecu w bezdechu.
A skra tabunem w pogoni
Nagim wstrząsając grzbietem
Wśród pełgających nocą
Stad narowistych koni,
W ciał zakamarkach rwąca
W dal wibrującym echem.
I znów koło ciebie stojąc
Pieszczę oddechem, szeptem
Tak blisko, tutaj, obok
Kocham, oddycham, jestem.