Usta wciąż płoną gorącą namiętnością
Serce rozrywa mi martwy ból
Ciało obumiera od ilości emocji
W oczach wciąż kołata się piękno
Uderza w mnie tysiącami twarzy
Chorymi nieludzkimi emocjami
Grającym na zgliszczach człowieczeństwa
Okradają mnie z skruchy
Pozwalają się odrodzić w pięknym ciele
W czystej , jasnej i pełnej sekretów duszy
By zgwałcić mnie bezboleśnie
Wciąż powtarzać bezczelną ceremonie
Tworząc tysiące mgielnych igieł okrywający moje istnienie
Rozpadające się pod natłokiem szarości świata
Pozostające wciąż za mlecznym rajem