Układałem setki różnych dziwnych wydarzeń
Czekając na twój uśmiech i perwsze nuty twego głosu
Uśmiechałem się jak szatan i wciąż myślałem
Gdy w końcu się zjawiłeś w ognistej wstędze oślepienia
Zabrałeś mi ostatni dech powietrza pewności siebie
Siedząc niemrawy nie wiedząc co powiedzieć czekałem
Swoją chytrą mimiką twarzy dawałaś wszystko
Wciąż tworzące iskierki się w oczach oślepiały mnie
Tworzyłeś świat w którym czułem się swobodnie przykuty
Do twojej osoby pięknej ,chaotycznej i piekielnie bystrej
Wciąż czarowałeś mnie swoim miękkim słowem
Zabierałeś mi coraz więcej wolności porywając do siebie