Nie dane było poznać
Biel to znużona niedożywiona zapajęczona
Wyczekująca bezczynnie
- Mój pręgierz moim arbitrem!-
- ozwał się w te dźwięki
-Udręki!-
-podjęliśmy się więc fordanserskiej misji...
a bo to tak to:
bez permisji natarliśmy
go śniegiem ze śmiechem
i ani jedno ani drugie
śpimy
Cała sobą przylgnięta
Do grafii pokojowych sczepień
- Zmysły dziecięce to zmysły zbombardowane i stępione-
-wycharkot z siebie miauklękiem łasiwiejąca się u podnóża drzazgliwej stertki swojej drugiej połowy almanachu.
O niej również udało się zapomnieć
sianokosowe włosy, suchy jęzor i jej wytarte kosmiczne oblicze
przemówiły obecnie jakoby na potwierdzenie. zupełnym przypadkiem. w kilku skalach. niechcąco.
a puls jej taki rzetelny. brud taki czysty. chłód upiornie zimny niestety.
i nie ma jej komu sprzątnąć. a wolno?
-Wolałbym szybko. - wyrżnął
pirueta mortale nad heblowaną
o mały włos kanapą.
Wielka Europa dezerteruje z ciała naszej domowej podłogi.
No to my za nią w te pełzy, jak zawżdy grupa boskiego Likaona.
Pogań się Boże. Kiedyś byliśmy tam, teraz jesteśmy tu.
Syczymy. zabijamy również, ale tylko półgębkiem.
Ktoś z nas jest nim. Gdzieś koło podbrzusza łamie (sytą żelastwem) arterię pokoleniowo-demarkacyjną.
Zakute palto mima. Mimoza mimochodem?
A jednak! Nic na siłę. Koło płonie przyjemnym blaskiem domowego ogniska. Jeszcze szansa.