Rimbaud – aniele, stróżu mój! *
Zbyt dobrze wiemy ile można,
Wtopieni w otoczenia gnój...
I tropiąc swych kawałków cienie,
Rozbryzgłych ciał jak świeżą krew,
Tworzymy nowych ciał odzienie
Lecz bez was już - my fin de siecle!
Otwarte klatki – skończone stosy, Feniksie – siostro
Mój duchu wzleć! W wolności tarczy karmiczne losy
Nieodgadnięte myślaną chłostą, muzyką boską
Będą nas wieść, magicznym głosem odganiać śmierć.
Przerwałeś łańcuch – miłości więź
Zdeptałeś serca, zbryzgałeś dusze;
I dokąd pójść po lęków lek,
Choć chcę przebaczyć cierpiąc katusze
Rozkrwawiam ręce o ostry miecz,
Głęboko wbity w przepastny kruszec
I nic już nie chcieć, wszystkiego chcieć
Rozgniatać czaszki w chwilach pokuszeń
I mnożyć śmierć, rozradzać śmierć!
* Inspiracja tekstem piosenki Jonasza Kofty