/Miłość do geja./
Nazwanie mnie manipulantką, jest wygórowanym określeniem z tego względu, że są to osoby bardzo pewne siebie, swoich racji i postępują w taki sposób, aby odnieść korzyść. Wydaje mi się, że mówię, co myślę, chociaż nie zawsze jestem tego pewna. Może bardziej pasuje tu pojęcie egoizmu (również nie do końca). Piszesz, że powinnam spojrzeć na sprawę oczami innych osób. Może powinnam, ale zbyt często w swoim życiu (jak to nostalgicznie brzmi, boże, jakbym była sporo po 60-tce) patrząc przez pryzmat innych ludzi nie powiedziałam i nie zrobiłam wielu rzeczy, których później żałowałam.
Jeśli uważasz, że stosunek Mety do Ciebie uległ jakiejś diametralnej zmianie z powodu moich zachowań, obecności to na pewno wyciągnę z tego lekcję dla siebie. Napomknę tylko, że miał wiele problemów, które akurat w tym momencie się skondensowały, i że między nami również nie układało się najlepiej, ale nie posądzałam o ten stan rzeczy innych ludzi... no cóż. Łatwiej byłoby zrzucić winę, na kogoś z boku, ale to nie jest żadne rozwiązanie.
Byłabym wdzięczna gdybyś uświadomił mi kiedy i w jaki sposób zrobiłam z ciebie idiotę ( z całego serca przysięgam, że nie wiem)
Jeśli coś przykrego ci uczyniłam to przepraszam (a mówię to rzadko) bo musiało to wyniknąć z mojej nieświadomości.
Myślę, że warto byłoby zakończyć tą żenującą maskaradę. Najzwyczajniej w świecie mi się spodobałeś – to wszystko. Mogłeś zrobić z tym, co zechcesz. Zrobiłeś jak zrobiłeś – uważając przy tym mnie za osobą o nieszczerych intencjach i zamiarach, która nie jest godna zaufania. Trochę mnie to zabolało, ale moje odczucia to już sprawa drugorzędna. Rozwiązałeś więc problem.
Nie mogę swojego postępowania podporządkowywać uczuciu, którego nie ma. Zakończę ten przydługi wywód – krótko podsumowując.
Wykreowałam teraz swoją komiczną postać i jest mi wstyd. Owszem, żałuję – a jeszcze nie tak dawno żywiłam nadzieję.
P.S. Myślę, że relacja między Tobą, a Metą się unormuje szybciej niż myślisz – a to tylko etap przejściowy, na który wpływ mają naprawdę różne czynniki. Nie wykluczam, że z mojego powodu również. Nie chcę nikogo oszukiwać, więc się odsuwam – niewątpliwie to dobre rozwiązanie. Nie czekam na odpowiedź od Ciebie i nawet prosiłabym abyś nie odpisywał. I tak już moja postawa nabiera coraz większej śmieszności.
Nie mogę każdej decyzji podporządkowywać innym ludziom – wtedy ja nie będę czuć się w pełni wolna. Dan Brown powiedział takie zdanie:
Niech nikt Ci nie mówi, co możesz, a czego nie możesz zrobić.
Powiedzmy, że biorę sobie to do serca. Zawsze wydawało mi się, że jestem szczerą osobą, a tu taki zarzut od Ciebie, że jednak nie.
Nie oceniam cię w żaden sposób- również nie krytykuję, ty to robisz nie próbując nawiązać nici porozumienia.
Pozdrawiam, bis.