Które rozerwie kneble na strzępy
Przyniesie chwile ciepłe, gorące
Napełni błyskiem znów oczy
Posadzi drzewo na gruncie
Nieurodzajnym i zgniłym
Pozwoli zapomnieć o buncie
I o zwęglonej trawie
Przepędzi czas błądzenia
Wypełni białe plamy
Zamknie usta na wieczne zrzędzenia
I zostawi uśmiech na twarzy