Jest biały jak kartka papieru
Oczy ma spokojne
Ręce mu nie drżą
Przy pierwszej okazji
zaczyna kreślić
Zanurza się w brudzie
A oczy mu się czerwienią
Następnie wyrywa stronę
Jak kartkę z kalendarza
Zaczyna kolejny dzień od zera
I babrze na nowo w swojej kałuży
Dziwi się kiedy widzi na podłodze
zgniecione kartki papieru
Nie rozumie kiedy zaczynasz mówić
Dziwi się, kiedy zamykasz mu usta