rozklekotane czarujące
nocne bezdenne snem wydęte
życie pijące łasi się do jego karku
w brodzie pijawka martwa jak mała dziewica
łka mu znów
o życia huk
o penetrację cichą jak bałwany łez
geriatryk szepce że on chętnie ją przechowa
wypija chciwie z jego dziąsła
elipsy zapomnienia płyn
drzewa kołyszą się gdy stąpa
geriatryk siwy niby dym