Widząc moje konkurentki od razu nabrałam pewności siebie i zajęłam bezpieczne miejsce w kolejce. Żeby nie robić wrażenia introwertyczki nawiązałam prowizoryczną nić porozumienia i dałam do zrozumienia, że jestem laikiem w kwestii kelnerowania na co jedna z tlenionych licealistek odpowiedziała, że słyszała o takim pubie. Stwierdziłam, że stąpam po niebezpiecznym gruncie i lepiej będzie jeśli oddalę się na zewnątrz w celu zanikotyzowania organizmu skromną dawką papierosa. Jestem w połowie, kiedy drzwi się uchylają i jakiś młodzieniaszek zaprasza mnie do pokoju 15. Informuję go, że skończę i zaraz jestem. Odpowiada mi spojrzeniem katowanej świni.
Sprawdzam czy mam gumy w kieszeni, ażeby milej nam się rozmawiało, ale bezradnie wymacałam ich brak. No trudno. Tak, czy siak widziano mnie z narzędziem zbrodni, bo w ogłoszeniu jak byk: niepaląca, młoda.
Wchodzę i nie dziwię się, a powinnam. Kilka osób ściąga z siebie okrycie wierzchnie, zakładając luźne spodnie, jakieś koszulki. Buty zostawiają pod oknem.
Czuję się nieco zdezorientowana, ale mam ze sobą strój na w-f, więc również ściągam, to co ściągnąć powinnam.
-Pani przyszła na casting, rozumiem? – Pytanie skierowane do mnie bo oczy wbite w moje wywleczone spodnie.
- Tak, tak.
Nie zastanowiło mnie ani trochę słowo casting, wręcz przeciwnie. Casting na kelnerkę jak najbardziej pasował do moich odczuć.
- Zapraszam więc. -Łysa, stara, gruba i na dodatek Ukrainka wskazała mi miejsce, które rubasznie nazwała sceną.
- Proszę zademonstrować, co pani przygotowała.
- Właściwie to nic nie przygotowałam, a powinnam?
Słyszę teraz dziwne szepty dochodzące zza moich pleców.
-Nie mamy czasu.
Pomyślałam, że pokażę w jaki sposób poruszam się na imprezach okolicznościowych typu komunia, sylwester imitując przy tym roznoszenie posiłków i szczery uśmiech. Chodzę tak z kąta w kąt podając wyimaginowane obiadki.
- Chcielibyśmy usłyszeć Pani głos.
Teraz przyznam trochę wybiłam się z rytmu, ale nigdy nie brałam udziału w castingu na kelnerkę, więc udaję z entuzjazmem, że prowadzę dysputę z klientem na temat specjału dnia i regionalnych przysmaków.
Ukrainka porozumiewawczo daje mi znak, że mogę przestać i idzie w moim kierunku. Stoję jak kołek i nie wiem czy powinnam się ruszyć. Reszta ludzi przekłada kartony, część ustawia krzesła.
- No dobrze.Za tydzień może Pani wystąpić?
Wyraz wystąpić również nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.
-Mogę, jak najbardziej.
Dobrze. Zagra Pani dziwkę.
Teraz już wrażenie potrójne:
- Ja nie chcę grać żadnej dziwki.
-Nie Pani decyduje o wyborze roli. Poza tym to scena niema, a pani monolog był bardzo słaby.
Miałam ochotę zapytać Jaki kurwa monolog i jaki słaby? Ale zanim zdążyłam otworzyć usta (a sam motyw nabrał w tym momencie dwuznaczności) kobieta wcisnęła mi numer telefonu do szczecińskiej burdelmamy, abym dogadała się z nią, co do terminu spotkania i omówienia kwestii wizerunkowej.
Oburzona niemalże wybiegłam z pomieszczenia chwytając po drodze buty, bełkocząc przy tym coś w stylu: psychole, erotomani.
Wychodząc na zewnątrz moją uwagę przykuło coś jeszcze. Wielkie ogłoszenie, a na nim napis: „Teatr Nie Ma ogłasza nabór na nową grupę teatralną. Poniedziałek godzina 18.00, sala 15. Wszystkich chętnych serdecznie zapraszamy.”
P.S Rozmowa o pracę zbiegła się czasowo z castingiem. Pokój 115. Blondi dostała robotę.