posiadł wszechwiedzę z wszystkich ludzkich ksiąg
wejrzał w światło boskie poznając tajemnicę
nigdy nie ogrzeje moich zmarzniętych rąk
na cóż mi bogactwa sławiące to imię
fałszywy jęk poklasku co rani mi duszę
daj mi troszkę ciepła, a serce nie zginie
w potoku spraw gdzie cierpię katusze
Bóg będzie uczciwy gdy spadnie zasłoną
ból mojego życia co pali mnie do zgliszczy
na tej drodze ujrzę prawda objawioną
gdzie ziaren miłości nikt nigdy nie zliczy
znajdź nadzieję w mroku splamioną lat krzywdą
naucz się pokochać bez cienia litości
wyzuj duszę z gniewu łącząc życie z prawdą
miłość to światło dnia w jaskini szarości