rozbita na tysiące stron
oto jest czerń - zgłoski cierpienia
scalone w poematu pion
unoszą dumnie pusty wzrok
nad kłąb nieludzkich białych dni
czym są? przybyły skąd?
kruche jak furtka z suchych trzcin?
paruzja to?
figura poruszona znów
by drzwiczki sensu rozbić w puch?
aby doprawić bogu głos?
może oszustwem tylko jest
pragnienie by zostawić ślad
może to blef aby swe pas
zostawić na następny raz?
niech na papierze choćby wspak
człek skończy dziwną głupią grę!
niech z pola bitwy wyjdzie z dumą
i niepodobny lichej ćmie
niech z morza świateł wyjdzie z lampą
a nie - jak czynić zwykł - na lampie
nad morzem wielkich białych świateł
zdobędzie słów dyskretnych cień
i gdzieś z zacisza swej latarni
ujrzy że wszystko jest skończone
a morskie fale - rozbite o źrenicy kant