we dniu 13 lutego, roku Pańskiego 2010 w Sali teatralnej
u księdza Jezuity bal karnawałowy odbyć się miał.
I kiedy tegoż wieczora wszyscy w Sali jadalnej się zebrali,
Szlachcic Zbyszko Herbu Wojciechowski wraz z małżonką
powozem z kierowcą zajechali, a wchodząc tubalnym głosem
przybycie ichmości zaanonsował.
Wnet do jadalni ich poprowadzono i szklanice parującego
napitku postawiono.
Rozsiedli się u stoła, szlachcic łyk herbaty z szklanicy pociągnął,
usta rękawem kontusza wytarł i swym głosem donośnym bal
karnawałowy rozpocząć nakazał.
Wraz z małżonką swoją Beatą, zgromadzonych do sali balowej
zaprosili i prym zabawy wiedli.
A gdy ku końcowi się miało i do wyjścia ichmościowie szlachcice
zmierzali, kierowca ze śmiechem rubasznym
powiedzieć nie omieszkał, że już rad jest na nich oczekiwać.
I tak oto historia koło zatacza, lecz nie całkiem prawdą jest, iż
Łódź była jedynie kupiecko robotnicza.
I jak powiedział sam Zbyszko:
„Jamże jest szlachcic i jako tenże do Łodzian się zaliczam!”
16.02.2010r.