na kolanach błagał Cię?
bym szeptał; "módlmy się, módlmy się..." ?
Chcesz bym pokorą swą
i lękiem kłuty
krzyczał; "nad nami zlituj się..." ?
Chcesz bym ręce
w modlitwie wzniósł
w śpiewie prosząc; "ode złego zbaw..." ?
A ja pluję w twarz, za trąd i brud!
Oskarżam Cię o raka i chlew!
O wojny, śmierć, szyderczy śmiech!
O życia garb, trąd i świerzb!
Chcę mym życiem iść
na pokuszenie
wodzonym być
stracić sens
zatracić się
nie widzieć nic
zwierzęciem być
nie sługą...