by ich nie rozwiał zdradliwy wiatr
przed blaskiem Słońca chowam je w mroku
by nie przepadły jak stary sen
sam sobie wmawiam że kiedyś może
nadejdzie dla nich właściwy czas
że się odważę przed tobą stanąć
na głos powiedzieć że kocham cię
i tak mijają miesiące lata
nie jestem gotów na chwilę tę
czas bezlitośnie ciebie zabiera
a ja tkwię w miejscu jak stary pień