to niebo niesie deszcze
zmienne w szacie chmur
rozpłakane szarością nad nami
to tylko chwilowe niepogody
zostań
ogrzewam letnimi porankami
nasz świt osobno w oknie
różowieje słoneczną nadzieją
tyle dni bez ciebie...
to nie my
to rozłąka nas dzieli
odkąd wyjechałeś blednę
miej się śmieję
gorycz na ustach
dlaczego...
kogo mam pytać
mówią los daje i zabiera
nad nami burza zagrzmiała
i nie ma jej końca
błyskawica rozdarła lękiem
noce nieuciszone
samotne ręce
nie płaczę
to deszcz w szyby uderza