Lecz w zupełnej ciszy
Statek – widmo
Zakotwiczony na mieliźnie
Rzucany falami między tym
Co było a tym do czego został
Stworzony
Porzucony w panice
Przed śmiercią dziesiątek
Majtków Tu upiory znalazły schronienie
Snują się od kajuty do kajuty
Złamany maszt
Potargane żagle
Zatopiony nie całkiem
Uwięziony między tym
Co ludzkie a tym co nieśmiertelne
Kotwica pewnie trzyma
A kadłub butwieje
Już nie niezatapialny
Lecz jeszcze nie zatopiony
I tylko morze uderzające o burtę
Domaga się swej zapłaty
A Galion zerka z utęsknieniem
Hen za horyzont w kierunku
Słońca