jej sukie zmienne
brunatno-jesienne
w parku tyle szmaragdowej zieleni
akacje kwiaty pogubiły
szeleszczą potrącone wiatrem
jarzębiny bogate
ozdobiły jej szaty
nad jezioami zawisła
w gęstych mgłach cisza
idzie muzyką przelotnych burz
słychać jej nokturn
w lasach
w echu o zmierzchu
wita ją ostatni krzyk żurawi
lecą kluczem
otwierają drzwi
wróble rozweselone witają
wierzby nucą smętne scherzo
nad polami krzyczą kruki wrony
słońce promienie rozrzuca
rozświetla drogi
idzie
a wszyscy spali w półśnie
kołysanki nuconej
odchodzącego lata