uklęknijmy w pokorze
słyszysz-modlą się drzewa
idziemy ścieżkami najciszej
nie spłoszymy pszczelich roju gwary
chlebem żytnim pachnie na miedzy
mech stopy chłodzi
uklęknijmy
słońce w obłokoch oblicze ukryło
raźąc światłem
kontury rozproszyło w białe meduzy
niebo sine zmienia odcienie
horyzont zapłonie czerwienią
i zgaśnie
podaj dłoń
porzuć gwarne tłumy
kamienne bruki
uderzały buty ciężkim dudnieniem
tłumiły mowę
los niesie ból
wielu nie zaznało cierpienia
słowa
śladem krwawym
w poezji śpiewanej
nawet płacz nie zmyje prawdy
milczenie wypowie
to czego szukał w kamiennych brukach
anioł boleści