deszcze w wersach rozmyte
skrapia mgła przenośniami
wiersze zblakły w zeszytach
świeca gaśnie wosk kapie
szarość nic nie rozjaśni
i natchnienie zaspane
urojone nie trwałe
piszę czekam i liczę
ile pustych mam kartek
minoł wrzesień październik
ptaki smutno śpiewają
melancholijny listopad mrozi
resztę natchnień spisanych
moje urojone iluzje
rozproszone wyrazy
mokrą od łez kartki
bez światła nic nie ożywię
bez uczuć puste wersy
może to urojenie
wena była odeszła
i zostawiła niezapisany zeszyt