nic większego dać nam może
drobiazg jaki możemy ofiarować
a jednak chęć żarzy
ogień
miasta ludzi ciżba
a smutek
na twarzach
pragnienie łyku uśmiechu
świtanie jutrznią marzeń
i idzie muzyka słów nie błahych
na przystankach dotkniecie ciepła
pochylenia ku sobie serc
czym radość bez żaru ofiary
i nim dzień pobudzi nasze wędrowanie
podążajcie w powolnym przeżywaniu
czynów małych
bez oczekiwania na cud