podparty czerwonym parasolem
nuci deszczową piosenkę
w kieszeni kasztany
pamiątka spotkań z nieznajomą
jej włosy rudawo-orzechowe
oblicze zmienne
raz rozjaśnione słoneczne
to znów zachmurzone
w oczach melancholia
gdy razem śpiewali o miłości
stepując w rytm melodii
roześmiani rozbawieni
żegnając się w mgliste wieczory
rozłożony parasol w pokoju
oświetla pełnia księżyca
śni
o jej ustach czerwonych
w szybę deszcz zastukał
a może to była ona
szepnął cicho...wróć