Jesieni martwa
Dokąd to zmierzasz
Tak strasznie rozdarta?
Już sama nie wiem
Dokąd to idę
Może do Ciebie
W burzy krzykliwej
Do mnie podążasz?
Czemu, ach czemu?
Odpuść człekowi
Przez sny dręczonemu!
Nie bój się, nie bój
Całusa chcę posłać
By martwa twa dusza
Na nowa wyrosła
Tak piękna jesteś
W swej śmierci dostojna
A mimo wszystko
Tak bardzo spokojna
Marzanna ma siostra
A Strzyga mi bratem
Przez całe me życie
Chłostają mnie batem
Rozumiem Cię, Pani
Tyś taka smutna
Przez Ciebie te życia
Zmieniają się w próchna
W mą stronę rzucone
Ludzkie obrzydzenie
Więc oto jest moje
Ku śmierci wodzenie