grzywy w oczodołach pianą okryte
niebo przecina błyskawica
tłum ściska szereg
nogi podnoszą drętwe
ciężej ciężej
mrok gęste smocze widma rozwiewa
na koniu czarna postać
pieśń śpiewa
twarze zakryli dłońmi
nieme okrzyki tłumią
w nic nie wierzą
konie w takt melodii stukają
tren żałobny odbija mur
blask ognia pnie się chmurami
huk ziemią poruszył
drży zamku stuletni dzwon
dźwięczy lamentem
to on to on
gitara najczulsze tony gra
dla serca dla duszy
nic ich nie wzruszy
jeździec dłonią skinie
ostatnie błyski w tłum rzuci
niknie w mroku
w niebie tamburyn po grzmotów
krople deszczowe w łzy przemienia
ich serca nieczułe
słowa z kamienia
uderzy w pancerz sto milionów
ostrzejszych od sztyletu
czemu złamały słabość czystości
tych co zwykłym piórem pisali
niknie postać rycerza
zamek mroku w popiołach
wicher jęczy zawodzi
ach żal żal ...