Blask jej wypełniał mój pokój.
Wszystko zamarłe i srebrne wokół.
Czas posrebrzony też przestał płynąć,
Nie mogła kolejna sekunda już minąć.
Złapałem jej światło, ściągnąłem zasłony.
Nikt mi jej nie odbierze, czuję się spełniony.
Na zawsze zgubne blaski są moje,
Srebro jej duszy napawa mnie spokojem.
Położę się obok na miękkiej pościeli,
Tylko powietrze będzie nas dzielić
I umrę tuż obok z tęsknoty za życiem,
Bez Ciebie, za blaskiem i za księżycem.