Chmurami zaprzątać sobie głowę
Być nieograniczonym, po prostu żyć
Cieszyć się widząc włosy płowe
Czasem codzień lub raz na miesiąc
Być inaczej, z myślami vis-a-vis
W lesie, po kostki brodząc
Czekam na to co zrobi
Moja nadświadomość liryczna
Zbudzona, wzburzona,
Czuję ją, widzę, że ona fizyczna
Czuję ją, jak bierze mnie za ramiona
Pokazuje to, co ukryte
A może zmyślone - nieważne
Moje wady - wrodzone czy nabyte
Oko nieruchome czy ruchy nieuważne
Nie obchodzą one dziś mnie
I co jutro być może, a co będzie
Idę na zewnątrz, nie siedzę na grzędzie
Ale wiem, że na polu jestem ja
W pokoju nikogo nie ma, a nieopuszczony
Raduję się i raduje się ta Gaja
Na której żyję; ja jej przeznaczony