I dyktatorzy ostrzą miecze
Tysiące publiczności gał
Przywódca obiecuje i rzecze:
Nie naruszymy wolności
Nie nadepniemy obywatela
Jedź na Zachód, gdy dość Ci
Tam finansjery kuratela
Lecz prawdy w tym nie ma
Gdy rozwalony ojczysty dom
Nawet gdy cytują Lema
Różnice na dobre niczym grom
Po chwili złamanie obietnicy
I cierpiący niewolę ludzie
Życie zaczyna się w piwnicy
Media oddane obłudzie
Każdy fakt przesączony
Przez tysiące umysłów
Tam na efekt obliczony
Siłą nie rozumu, lecz zmysłów
Człowiek jeden zbyt słaby
Nie stawi oporu gdy trzeba
Lecz gdy ich jest sztaby
Przychylą ziemi przysłowiowego nieba
Kraj dzielą, kraj tłamszą
Ludzi do grobu wpędzają
Przymus i hierarchia tam są
Łupy w ręce pana wydają
Przeciwstawiamy się dominacji
Jesteśmy przeciw nierówności
Bo oni pozbawieni racji
Nie dążą, a my tak – do wolności