chrupiące kości otoczono wodą
milczą o wielkiej zbiorowej marzannie
usta zaszyto by pragnienie rosło
za to podziwiać bogactwa krainy
do woli będą, bo wzrok im zwrócą wiosną
w krainie zwyczajnej, gdzieś pośrodku rynku
miliony groszy leżące pokotem, ruiny
wielkomiejskiego niby-zbytku
miasto wiedziało że czas to jest pieniądz
i dało go ślepym w podarku aż nadto
tam gdzie pieniądze nie służą handlarzom
czas stoi w miejscu, jak w fontannie ciało