Żebyś ze mną pobył przez te kilka godzin.
Nic nie mówisz, krzywo się uśmiechasz
I uciekasz.. w dniu moich trzecich urodzin
I wargi mi drżą, i rdzewieje głos,
Oczy zgasiła szarość szklana
Nie widziałem pięści, a poczułem cios
Wokół cisza, bezruch.. Bańka mydlana.
I stoję w tej bramie
I chcę jeszcze postać
Bo wierzę, że słyszysz
Jak wciąż krzyczę: „zostań!”
Natłok myśli- czym zawiniłem?..
kolor oczu? płacz? Wzrost? Włosy?...
Oddycham głęboko. Czy się obudziłem?..
Wspomnienie blaknie. Koniec nocy.