O wschodzie z samego poranka.
Bądź moją rosą życia
I oblej swoim byciem
Prosto z jesiennego dzbanka.
Bądź mi światłem
W mglistej nocy
Bez księżyca.
I wyciągnij to, co było,
Szczerze, jawnie, bez ukrycia.
Bądź mi duszą,
Bądź mi ręką,
Co pomocy nigdy skąpi.
Bądź mi tym, co
Bóg dla ludzi
Z wysokiego nieba zstąpił.
Bądź ufnością,
Bądź mą wiarą,
Bym już nigdy w nic
Nie zwątpił.