tętnią jak Fidiasza konie
o brzegi się odbijają,
rozczesują melancholie.
W rytm muzyki Vivaldiego
księżyc smykiem gra po niebie,
nuty iskrzą się gwiazdami,
wiatr rytmicznie je kolebie.
Węgorz wije grubą wstążką,
wplata się między szuwary,
piano, forte, coraz mocniej,,
siecią szarpie szczupak stary.
Czasem żaba wskoczy w wodę,
pluskiem rozpływają koła,
gra sitowiem wirów głębia,
szumi, pewnie kogoś woła,
Kastaniety z łusek rybich
brzęczą pomiędzy łódkami,
ten wiosenny koncert wodny
niesie echo topielami.