bezwiednie podążam za Tobą.
Za sznurki pociągasz mnie,
krok w prawo i krok w lewo,
do przodu, do tyłu
i raz, dwa, trzy.
Koła zataczam. Tak jak ręka prowadzi
codziennie od lat ten sam schemat.
Rozkazujesz mi niczym pan i władca,
król wieczności i wszechświata.
Pozbawiona duszy, spokojnie idę,
kierujesz mną, Ty z boskim kompleksem.