popchnięta przez los
zapłakałam
zraniona przez miłość
leżałam
a świat kręcił się dalej
deptana
kopana
niewidzialna
dla ludzi czekałam
ta chwila
wstałam
strząsnęłam kurz nicości
czysta
głowa do góry
pierś do przodu
plecy proste
krok równy prawie musztrowy
wstałam
i
poszłam
kamienna twarz
serce lodowate
zapomniana
narodziłam się na nowo
bez litości
miłości
współczucia
bez duszy
szara i jednolita
córa ciemności
siostra nocy
kuzynka nicości
umarła i narodzona
z prochu powstała
nowa ja