w słowie topielica
nie szukaj na pomoście
dechy zbyt śliskie
na niepotrzebne słowa
ławka obok była by alternatywą
niezależną decyzją
a i tak wypadało skoczyć
buty pełne odcisków jakie zostawiłam
nie dochodząc do domu
czas miną
Charon odpłyną
obole w palcach błyszczą
niepotrzebnie
zbiłam skarbonkę
pod twoimi drzwiami
znikam
noc zamyka
siedemdziesiąty rocznik
liście opadają
kiedy odchodzi człowiek
to nie wina listopada
że życie szybciej się spala
od świeczki
żegnaj sąsiedzie
drzwi otwierając pamiętaj
że piasek na wycieraczce
to nie śmieci
to skaza którą w testamencie
zostawiłam byś pamiętał
o mojej malutkiej
śmierci
ps.
kiedyś opowiem
jak ważne były sny
którymi karmiłam ptaki
i pająki wchodzące pod kołdrę
zwiniętą w kremowe rurki
pluszowe noce i dni
z oczkami zwiniętymi w robaki
wysysające z klatki łzy
ojca i matki