Na swojej drodze.
Tłusto spoglądała na mnie
Spod jej czarnych powiek.
Ciężkim tym spojrzeniem
Mroziła na wskroś
Ciało przesiąknięte Pełnią.
Otworzyła spuchnięte wargi
Nadęte od słów
Brzemiennych i ciężkich,
Jak ołów.
I wyciągnęła skostniałe
Bielą ręce,
Oziębione klątwą
Nieprzerwanej zimy
I zbliżając się lubieżnie
Szepnęła mi do ucha:
"Może zatańczymy?"