Zaćmił popękane Słońce.
I nic już nie jest chłodne,
I nic już nie jest gorące.
I nawet gdybym zaczął
Biec po nieboskłonie zdarzeń,
Nie odnajdę ani w Słońcu, ni w Księżycu
Spełnienia swoich marzeń.
I spadnę wprost w odmęt Oceanu,
Który udusi mnie życiem,
Przesiąknie skórę i wpłynie do wnętrza,
Jak słowa na kartki w zeszycie.
Obmyje mnie z grzechu,
Przyjmie spokojnie,
Otuli bez pośpiechu
I ściągnie na samo dno
W rozpostartą czeluść.
Nie wydostanę się stąd.
Zrób to przeogromny Oceanie!
Chcę poczuć Twoją moc
Nim znowu mnie połknie
Ta straszna, ciemna noc.