Owijała mnie dokoła,
A smog rozdzierał duszę
Na połowy, na ćwiartki.
Przez dekady i wieki
Czułem, że tak muszę.
Przez dekady i wieki
Byłem tego warty.
Nagle wiatr rozwiał
Smogu starte ścieżki,
Mimo, że jest lekki,
A smog ołowiem ciężki.
Unosił się nade mną,
Nie dotykał ziemi.
Powiedział głosem letnim:
"Czas to wszystko zmienić."
I dmuchnął po raz wtóry
Lekkim wiosny tchnieniem
I powiedział raz jeszcze:
"Ja tu wszystko zmienię."