gdzie nizinne hale wielobarwne sploty
z łąk tkają kilim z kwiatów polnych
tam San złociście brzegi opromienia
tam cisza u stóp leskiego kamienia
zła macocha córkę klątwą naznaczyła
bo kochała gorąco
i skała blado-różowa rosła
na niej rysy krwi
legendę tą podaną od ludzi
w zimowe wieczory ojciec opowiadał
a ile tam nieznanych miejsc tajemnic
na połoninach konie gnają z wiatrem
i słychać pieśń o Bieszczadach
tam w dalekiej stronie
góry w majestacie
słońce płonie purpurą zachodu
a rankiem mgiełka płynie różowa
kiedy cię znowu zobaczę
rodzinna ziemio moja kolebko
snów spokojnych
z dalekiej strony
w nostalgii serce czeka
za tym urokiem przyrody przebogatej
tam część mojej duszy
i pieśń o tobie kraino nucę...