wpierw nieśmiało mnie skusiłaś
swym wdziękiem i pewnością siebie
zaprosiłaś do tańca
i rzuciłaś w wir szaleństwa
choć opierałem się
wciągnęłaś mnie w siebie
polubiłem twe towarzystwo
twych uśmiechów przy kawie
promienie kłótnie przy obiedzie
i nocne godzenie różnic
wciągałem cię częściej
w mych myśli otchłanie
wkradłaś się niepostrzeżenie
oswajałaś mnie sobą
skradłaś mi serce
a ja leżę i milczę pragnąć cię więcej
bezsilnie śliniąc swych snów
marzenie zabrałaś mi czas
a ja wciąż leżę i milczę pragnąc cię
więcej i więcej nie mogąc zatrzymać
swych rządzy pielgrzymek
do ciebie uzależniony i z drżącym
sercem wzniosłem się do raju