Co do nieprzytomności kocha swego pana
Miłością bezwarunkową i prostą
Która nie pyta się dlaczego / po co
Która oczami proszącymi patrzy
Która ufa w spojrzeniu uczciwym
I ruchem ogona zdradza swe uczucia
Sponiewierany i skulony w progu
Leżę i czekam na kolejne kopnięcie
Wyję z bólu ale wciąż oczami
Brązowymi i ufnymi pragnę
Aby pan choć przez chwilę spojrzał na mą postać
Niech kopnie mnie chociaż trochę
Niech sponiewiera takie jego prawo
To lepsze od obojętności