i spocząłem na ich dnie
nie wyciągniesz do mnie ramion
to się dla mnie skończy źle
żyć bez ciebie nie potrafię
nie odbiję się od dna
i na zawsze pogrążony
już nie znajdę swego ja
z głębi proszę podaj rękę
pozwól wreszcie z kolan wstać
za tę łaskę ci w podzięce
cały świat swój zechcę dać
i na zawsze cię otoczę
swym ramieniem myślą swą
już nie będziesz nigdy sama
czekać co przyniesie los
będę patrzył w twoje oczy
i wycierał dłonią łzy
wśród samotnych wcześniej światów
wspólne będą nasze sny