w otwarte usta chmur
równina nasycona bielą
spływa rzekami zapożyczonych myśli
potocznie kosmate lub z braku
obiektu westchnień o tym obok
drży zziębnięte libido
kartka wyrwana z kalendarza
może będę się śmiał
ogrzewał chwile przy kominku
dopilnuj abym zapomniał
tylko sny sięgają poza czas