A łzy stały się srebrne
Modlitwa nie przyniesie mi otuchy lecz same przygnębienie
Chciałabym spojrzeć jeszcze raz na twoją twarz
Uśmiechnij się do mnie chodź raz
Dotykam ustami twoje malutkie rączki
Widzę jak odkładasz we mnie ostatnie cząsteczki nadziei
Takiej malutkiej jak ty
Niech nie mówią, że jesteśmy słabi
Bo przecież jesteśmy silni gdy mamy miłość i wiarę
Czy to słyszysz? To głos twojej duszy!
Ocknij się
Po twarzy spłyną łzy, a ty okryjesz się cieplutkim kocem i spojrzysz na swoją ziemię
Lecz mnie już nie ujrzysz gdyż ja już dalej pójdę
Usłyszysz mnie
W opowieściach lub w ciszy mroku
Więc modlę się do prawdziwego światła
Wybacz jego duszę
Nie zapomnij mej obietnicy
Przecież ci coś obiecałam
Nie zdradzę….