a ja nie chwytam od niego nic
wpatrzony tylko w swoje cierpienie
ślepy na wszystko co mogło być
tak mnie przygniata porażki ciężar
niezałatwionych codziennych spraw
i nie dostrzegam twojego piękna
jasnych promieni i ciepłych barw
znów ci pozwolę przemknąć obok
może już nigdy nie spotkam cię
i nie pojmuję dlaczego wolę
na ten brak szczęścia skazywać się